About Me

ten1km, 42
Warszawa

skostniały

za kilka lat srodowisko skostnialych krzykaczy korporacyjnych wymrze smiercia finansowa i problem sam sie rozwiaze. malo tego, cieszy mnie, ze producenci/wydawcy staja sie w koncu ofiarami wlasnej chciwosci. cale dekaty przyciskania nas marketingowym butem, sloganami 'musisz-to-miec' itp wytworzyly spoleczne cisnienie, ktore internet tak ladnie wyrownuje. pomyslcie, jakiej agresji unikamy dzieki dostepowi do lacz szerokopasmowych. za kilka lat srodowisko skostnialych krzykaczy korporacyjnych wymrze smiercia finansowa i problem sam sie rozwiaze. malo tego, cieszy mnie, ze producenci/wydawcy staja sie w koncu ofiarami wlasnej chciwosci. cale dekaty przyciskania nas marketingowym butem, sloganami 'musisz-to-miec' itp wytworzyly spoleczne cisnienie, ktore internet tak ladnie wyrownuje. pomyslcie, jakiej agresji unikamy dzieki dostepowi do lacz szerokopasmowych. Określenie "dzieci Neostrady" jest tu chyba nie do końca prawdziwe - a w każdym razie pominięty został jeszcze jeden, ważny aspekt tego określenia. Na forach internetowych "dziecko Neo" to synonim gnoma, trolla, osoby która uporczywie nie przestrzega Netykiety, zasady ortografii są jej zupełnie obce, generalnie wychodzi z założenia że pozostali użytkownicy powinny być na jej usługi, wszelkie problemy powinny być rozwiązane "teraz, już natychmiast" - o przepraszam - "jush". Najlepiej - "pisać na GG", bo dziecko Neo nie jest od tego żeby czegokolwiek poszukać na forum. Rzeczywiście, znaczna część to dzieciaki lub młodzież - ale można być i 50-letnim dzieckiem Neo. To nie tyle wiek, co podejście do innych.Problem chyba tkwi w tym, że producenci i dystrybutorzy dóbr kultury utknęli w schemacie z przeszłości, który nie zaspokaja już potrzeb dzisiejszych odbiorców. Byłam z zeszły weekend z rodziną w kinie - zapłaciłam 100 zł za bilety, kolejne 50 za popkorn i coś do picia, obejrzałam pół godziny reklam i dwugodzinny film, którego produkcja kosztowała fortunę. Mówiąc szczerze, gdybym oglądała go na domowym komputerze, to albo wyłączyłabym go w połowie, albo przeleciała w trybie przewijania. Zaoszczędziłabym 150 złotych i ze dwie godziny czasu. I pewnie pochrupała przy tym coś zdrowszego... świat - mleko się rozlało. Nie ma co gdybać - już teraz, w tej chwili została rozwiązana sprawa powszechnego, darmowego dostępu do dóbr kultury. Po prostu jest. I nic tego nie zmieni. Wszystko to jest efektem rozwoju mikroelektroniki - wielokrotne zwiększenie przepustowości sieci i pojemności komputerowych pamięci masowych, wystarczających do zgromadzenia wszelkich zasobów twórczości ludzkiej - w indywidualnym posiadaniu. Dysponując nawet niewielkimi środkami na zakup urządzeń i łączy, pojedyńczy użytkownik sieci jest w stanie w stosunkowo krótkim czasie zgromadzić zapas materiału treściowego wystarczający do końca życia (ile książek można w ciągu roku, kilku lat, przeczytać, ile filmów obejrzeć? - obliczcie sobie!). A więc wszelkie rozważania podmiotów medialnych na temat konieczności ściągania opłat w ramach tzw. praw autorskich to dyskusja w orkiestrze na Tytanic'u na temat podwyżek dla pierwszych skrzypiec po dopłynięciu do portu. Ale niech żywi (jeszcze nie umarli z głodu artyści) nie tracą nadziei. Ludzkość potrzebuje ich i zapewne zginąć nie da. Przypatrzmy się, czym naprawdę są tzw. prawa autorskie (ha,ha, autorskie). Otóż jest to system praw własnościowych przynależnych temu, kto za nie zapłacił. Gdzieś na początku jest oczywiscie jakiś autor. Czasami jest pani Rowling, obecnie miliarderka, czasami ktoś taki jak twórca Supermena (pomysł, rysunek, płatne 30$, do widzenia panu). Nie, generalnie tworcy nie mają źle, dostają przeciętnie co najmniej 20% z dochodu, Kazik może nawet 30, więc wielu pójdzie na bój z nielegalnymi ściągaczami, i się nie dziwię. Ale wszysko to jest biznes. Prawa autorskie obowiazują 70 lat po śmierci autora, czemu tyle?. Aby się dobrze żyło jego późnym wnukom? Nie sądzę- a jeśli nawet, to niby dlaczego?. chwilówka na raty chwilówki rozłożone chwilówki ratalne USD w kredycie chwilówki z płatnością ratalna kredyty płatne ratalne chwilówki bank link kredyty pożyczki itd ratalne chwilówki pieniadze raty chwilówki na raty pożyczki kredyty chwilowki ze spłatą ratalną spata, kredyty ratalnie kredyt do spłaty chwilówki ratalne chwilówki po niebieskiej stronie pożyczki ratalne pieniądze rata chwilówki na raty spłata kretyowa online chwilówki bank pożyczki, raty chwilówki internetowe www rata bank chwilówka ratalne chwilówki rata bank kredyt chwilówka online pożyczki dla niezamożnych www chwilówki bank najlepszych kredytów chwilówka internetowe bank chwilówki dostępne online kasa chwilówki na raty pożyczki online chwilówki ratalne USD chwilówki na rok najlepsze kredyty ratalne chwilówki bank chwilówki na raty WWW chwilówki ratalne USD chwilówki z płatnością ratalną ratalne chwilówki bank chwilówki internetowe bankowe fantazje WWW nie tylko USD chwilówki online procent nie zawsze internetowe chwilówki bank zawsze wygra Raczej zostaną zakupione przez korporację, wydawnictwo, i często użyte przeciwko autorowi. Vide - zdisneydonaldozowany Kubuś Puchatek. Oczywiście, w obecnym systemie wydawca, producent jest potrzebny. Ktoś musi uruchomić produkcję materialną, niezbędną w tym systemie promocję, choćby to miało nawet oznaczać wciskanie niemiłosiernego kitu. Bez płacenia za to przez publikę system może się zawalić. Zawali się. Już. Za chwilę. Chwila ta nadejdzie szybko, bo rozwój technologiczny następuje w tempie wykładniczym. Nie ma co straszyć jakimś CBAntypirackim, bo tylko powstanie sytuacja jak za prohibicji w latach 30-ych. Tu trzeba poszukiwać zupełnie nowych rozwiązań. W końcu to nie jest biznesowo wielka rzecz (proporcjonalnie). Świat na nawet szeroko rozumianą działalność kulturalną (włączając tzw. kulturę masową) wydaje tylko 1 procent swych dochodów... zreszta, wracajac jeszcze do wydawcow, konczy sie era traktowania konsumenta jak ostatniego smiecia - tym, ktorzy nie rozumieja co mam tutaj na mysli proponuje, przykladowo, zwrocic sie do sprzedawcy o wymiane wadliwego nosnika na nowy (w koncu, zgodnie z 'umowami' i 'licencjami' placimy glownie za dostep do zawartosci) - powodzenia. zreszta, wracajac jeszcze do wydawcow, konczy sie era traktowania konsumenta jak ostatniego smiecia - tym, ktorzy nie rozumieja co mam tutaj na mysli proponuje, przykladowo, zwrocic sie do sprzedawcy o wymiane wadliwego nosnika na nowy (w koncu, zgodnie z 'umowami' i 'licencjami' placimy glownie za dostep do zawartosci) - powodzenia.